Jakkolwiek pyszne by nie były (a były bardzo bardzo bardzo!), najlepsze było w nich to, że były robione w przemiłym towarzystwie. Aż dziwne, jak rozmowy przy przesiewaniu kakao i odmierzaniu cukru zbliżają ludzi. Trochę jak dialogi z dr. House’a, gdzie zawsze najważniejsze sprawy wychodzą w sytuacjach, w których są przerywane wstawkami typu “Nie damy rady wyciąć tego guza!”. : )

Ale co do babeczek – spód jest intensywnie kakaowy i browniesowaty. Masy serowej trudno nie lubić. I zamiast wisienek na torcie – truskawki. I właściwie zrobienie razem z pieczeniem zajmuje.. godzinę? Przepis z Kwestii Smaku, więc raczej niezawodny. :)

100 g masła

100 g mąki

100 g brązowego cukru

40 g kakao

2 jaja

1/2 łyżeczki proszku do pieczenia

Masa serowa:

200 g sera śmietankowego lub zmielonego twarogu

1 łyżka mąki

3 łyżki cukru

1 białko jaja

+ truskawki albo wiśnie z syropu / konfitury

 

Składniki masy serowej ucieramy.

Piekarnik nagrzewamy do 175 stopni, bo już zaraz będzie potrzebny. Masło topimy i dodajemy przesiane kakao. Mieszamy do rozpuszczenia i zagotowujemy. Po zdjęciu z ognia dodajemy resztę składników i dodatkowo 3 łyżki konfitury lub owoców w syropie. Masę kakaową nakładamy do papilotek lub natłuszczonych foremek na babeczki do ok. 1/2 wysokości. Na to wykładamy masę serową i po kilka owoców. Pieczemy ok. 23 minut (tak, śmieszny czas. :)  )