Bez terminu ważności + parzone kluski szwajcarskie w sosie mlecznym
Komentarzy: 0Mniej więcej w tym samym czasie, w którym na poważniej zaczęłam piec, wokół mnie zaczęły pojawiać się słodkości. Na szyi, w uszach, na ścianie. Lubię je mieć przy sobie.
Pisałam ostanio, że zajmuję się czymś przyjemnym, prawda? Skończyłam to, co planowałam jeszcze w roku szkolnym, kiedy nie ma tyle czasu. Więc dzielę się z Wami: :]
Tada! *
Wielki, babeczkowy plakat. 36 rodzajów wisi nad łóżkiem. Swoją drogą, to było dobre ćwiczenie. Wymyśleć tyle ich w ten sposób, żeby każda była inna. Która podoba się Wam najbardziej?
I szklanka. Jedyna w swoim rodzaju.
Pomińmy to, że rozlałam czerwoną farbę na obrus, zakręcając na sam koniec fiolkę. :) Uratowałam go!
Ktoś chce swoją szklankę?
I jeszcze jedna ohydna kryptoreklama na dziś.
Kolczyki torciki czekoladowo-malinowe szukają właściciela. Potencjalnego rodzica zastępczego proszę o mejla: verysugarfairy@gmail.com
A żeby był i przepis, są Szwajcarskie kluski parzone z sosem mlecznym.
Na słodki obiad idealne. Delikatne i nie za słodkie. Nawet tacie, który jest raczej mięsożercą, bardzo smakowały.
Ciasto:
1 szklanka mleka
1 szklanka mąki
1 łyżka masła
3 jaja
szczypta soli
Sos:
1 szklanka mleka
3 jaja
4 łyżki cukru
paczuszka cukru wanilinowego
+ masło i bułka tarta do formy
Mleko z masłem i solą zagotowujemy. Wsypujemy mąkę i energicznie mieszamy, aż ciasto będzie odchodzić od garnka. Lekko studzimy. W międzyczasie wysmarowujemy żaroodporne naczynie masłem i posypujemy bułką tartą.
Do ciasta w garnku dodajemy po kolei jajka, po każdym miksując na gładką masę. Z gotowego ciasta formujemy dwoma łyżeczami kluseczki i wrzucamy je na osolony wrzątek. Po wypłynięciu na powierzchnię gotujemy chwilkę pod przykryciem. Wyjmujemy łyżką cedzakową i układamy w naczyniu. Polewamy sosem i zapiekamy około 20 minut w 180 stopniach.
Sos: Żółtka ucieramy z cukrem, a białka ubijamy na sztywną pianę. Dodajemy do niej mleko i delikatnie mieszamy. Łączymy z żółtkami.
Można podać z konfiturami, albo owocami.
* Niestety nie mogę zrobić lepszego zdjęcia z naprzeciwka, bo wisi dokładnie po przeciwnej stronie okna, w którym nie działa roleta. Zobaczylibyście w ramie mnie i okno. Nic ciekawego. :)

Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad. Każdy komentarz jest dla mnie informacją, że ktoś docenia czas, który poświęcam na tworzenie tej strony. Dziękuję. <3 A, no i na każde pytanie staram się odpowiedzieć najszybciej, jak mogę. :)