Takie tam. Dla Kogoś.

A tak poważniej – muszę być nieskromna – chyba jedne z bardziej uroczych rzeczy, jakie zrobiłam. Tak żeby było trochę ładniej i lepiej na świecie.

Niby składników nie jest wiele. Wyjmijcie sobie czekoladę, cukier i ser mascarpone. No i ekstrakt z wanilii. I właśnie takie czekoladki z tego wyszły.

200 g czekolady deserowej (lub innej, w zależności od upodobań)

250 g sera mascarpone (ew. twarożku śmietankowego o gładkiej konsystencji)

4 łyżki cukru

łyżeczka ekstraktu waniliowego

Topimy 100 g czekolady. Płynną dodajemy do serka, ucierając. Łączymy z cukrem i wanilią i odstawiamy do lodówki.

No to na teraz najtrudniejsze, czyli koszyczki. Przygotowujemy papierowe mini papilotki.

100 g czekolady topimy w kąpieli wodnej.  Gaz wyłączamy, a garnuszek niech sobie stoi nad parą. Pędzelkiem smarujemy dno i wnętrze papilotek.  Odstawiamy na kilka minut do lodówki. Kiedy pierwsza warstwa zastygnie, nakładamy kolejną i ponownie odstawiamy do zastygnięcia.

Po tym czasie delikatnie zdzieramy papier z naszych foremek. Najlepiej zacząć zdzierać bok, a potem zdjąć spód. Trzeba robić to wolno i delikatnie. Przy pierwszym podejściu połamałam jakąś połowę. :)

Jeśli nam się udało, mamy coś takiego:

Koszyczki napełniamy za pomocą szprycy kremem. Kilka gwiazdek, perełka i voila.

Czekam na okazję, żeby zrobić powtórkę z białą czekoladą. <3