Fiji Cake i inne torty
Komentarzy: 4Ponieważ zawsze, kiedy na Instagramie lub FB wstawiam jakieś ładne ciacho bez przepisu, tylko do popatrzenia, dostaję sporo pytań właśnie o przepis, poświęcę tu na to kilka linijek.
Zazwyczaj, kiedy robię tort, który ma głównie “wyglądać”, stawiam na sprawdzony przepis. Na ciasto, które nie opadnie. Na krem, który nie spłynie. Ten przepis nigdy mnie nie zawiódł. Jedyna różnica jest taka, że zazwyczaj pomijam dodatek dżemu. Krem robię już co prawda na oko, czasem dodając też efekty smakowe w postaci Nutelli, białej czekolady albo masła orzechowego albo wizualne w postaci barwników w proszku lub żelu). Kluczowe jest użycie odpowiedniego, gładkiego, tłustego twarogu – absolutnie nie serka homogenizowanego. I to by było na tyle.
Te trzy torty, które widzicie w tym wpisie i z których jestem całkiem dumna, bo nie jest to w sumie moja specjalność, to dokładnie takie samo czekoladowe ciacho i waniliowy, śmietankowo-serowy krem. Zarówno w środku, jak i na wierzchu. Wszystkie mają średnicę 18 cm i zrobiłam je z pełnej porcji składników z podlinkowanego przepisu. Dzięki temu są całkiem wysokie, tak jak lubię.
Jak zwykle dodam też małe wyjaśnienie, które zamieściłam wcześniej na fb, żeby uniknąć tu pytań “dlaczego butelka na torcie?”.
Woda Fiji to jeden z artefaktów nurtu estetycznego (to chyba najlepsze określenie) znanego jako vaporwave. Oscyluje on wokół dziwnej muzyki z tytułami z chińskimi znaczkami, cloud rapu (czyli rzeczy, których słucham), Arizony (ten napój herbaciany :D), starożytnych rzeźb i zafascynowania początkami internetu. Nieodzownym elementem są obrazy generowane komputerowo, często zupełnie abstrakcyjne i eklektyczne, wśród których najczęściej przewijają się określone rzeczy. Wszystko przypomina trochę klimat sennych marzeń. Dlaczego akurat woda Fiji? Trudno powiedzieć, może dlatego, że z racji ceny jest czymś rzadkim (w tym sensie, że trudno spotkać na ulicy osobę popijającą Fiji :D). Całość oczywiście trzeba traktować z przymrużeniem oka i stąd ten tort. Wklepcie w google “vaporwave fiji” i zobaczycie, o co mniej więcej chodzi. Ale, ale. Odchodząc już od tematu fenomenu wody Fiji, pomyślcie, ile możliwości daje “tort butelkowy”. Tort z Moetem, tort z Malibu (idealny powód do opróżnienia butelki), a niech tam nawet będzie z Wyborową Mango albo jakąś smakową Lubelską, z którymi wiążę tysiące wspomnień, tort z Aloe Verą (to ciągle w klimatach Fiji), tort z jakąkolwiek butelką, która ma dla nas znaczenie emocjonalne lub estetyczne (a może to tylko ja lubię butle po alkoholach i pusta po Malibu służy mi za wazon…).
Powodzenia w tortowych wyczynach. ^^
Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad. Każdy komentarz jest dla mnie informacją, że ktoś docenia czas, który poświęcam na tworzenie tej strony. Dziękuję. <3 A, no i na każde pytanie staram się odpowiedzieć najszybciej, jak mogę. :)
-
Absolutnie przepiękne :)
-
Dostałam śliniotoku :)
-
Czy mogłabyś podać przepis na taki spływającą, gęstą kolorową polewę, jak przy pierwszym torcie? Wizualnie jest to to, czego szukam, ale nigdzie w internecie nie znalazłam podpowiedzi jak uzyskać taki efekt.