15sty2011

O posypkach słów kilka

Komentarzy: 1

sprinkles


Jeszcze niecały rok temu, przeglądając popularne blogi zazdrościłam ich autorkom nie tylko pięknych zdjęć, wielkich kolekcji przepisów i pięknego wystroju, ale też tego, że mogą odpowiadać na pytania: siedząc przed komputerem poczuć się jak mistrz sztuki cukierniczej w wielkiej, białej czapce. A teraz? I ja mam taką możliwość. :) Nie ukrywam – nie są to pytania na miarę pytać do Cukiernika W Białej Czapce, ale żeby rozwiać wątpliwości, trochę się rozpiszę. Bo to taki miły, slodki temat. A więc w mejlach i komentarzach dość często dostaję pytania o dwie sprawy:


1) To mniej ważne: czy to ja jestem na zdjęciu w zakładce “Mniej ważne…”. Sprawa chyba oczywista. Mam kochaną fotografkę! :)


2) Skąd biorę wszystkie dekoracje i posypki? No i o tym właśnie będzie ten wywód. Jeśli nie szkoda wam czasu na Wróżkowe gadulstwo…


sprinkles 2


W ciągu kilku ostatnich lat w Polsce zaszedł zauważalny postęp, jeśli chodzi o artykuły dekoratorskie. Mamy do wyboru nie tylko kolorowe lub czekoladowe pałeczki. Jeśli sklep jest dobrze wyposażony, to znajdziemy w nim i perełki w kilku kolorach, i pisaki cukrowe, i czekoladowe dekorki w przeróżnych kształtach. Dla przeciętnego zjadacza ciast akurat. Ale co zrobić, jeśli popadło się w nałóg? Bo tak – posypki i reszta ferajny uzależnia. Tak, jak foremki do ciastek. Nieważne, ile się ma, zawsze znajdzie się coś, co w wyobraźni już dołącza do naszej kolekcji. Portfelowi pozostaje tylko zapłakać nad swoim losem.


W porównaniu z wyborem za granicą, jest u nas wciąć bardziej ubogo. I nie myślę tylko o krajach takich jak USA, czy UK, gdzie wiadomo – dostanie się wszystko. Przepiękne posypki dostałam z Litwy i Niemiec. Firma: Dr. Oetker, który jak każdy wie – okupuje też polski rynek. Szkoda, że nie zdecydował się na wprowadzenie większej ilości produktów i u nas. Pisałam do nich kiedyś mejla w tej sprawie, ale nie doczekałam się odpowiedzi. Chociaż i tak chwała mu za perełki, pisaki i kilka innych przydasiów.


Żaden ze mnie wielki podróżnik. Ale jeśli już jest okazja…Duża część moich zbiorów to właśnie pasażerowie upychani w walizkach i przewożeni z różnych zakątków świata. Moje pamiątki z podróży do Australii? Posypki, posypki i… posypki. I pisaki żelowe do ciast, i esencja z nasion wanilii. No i komplet szpatułek. A do tego sterta przepisów gryzmolonych na czym popadnie (np. na sernik australijski, który również znajduje się na blogu). Żeby nie było – dla siebie jescze bransoletka się znalazła. Na słynne buty Ugg ostatecznie zabrakło miejsca, cóż.


A jeśli nigdzie się nie ruszamy – czemu nie poprosić kogoś innego o wypełnienie tej ważnej misji? Tata jedzie w delegację? Koleżanka wyjeżdża na narty? Jeszcze się nie zdarzyło, żeby ktoś wrócił z pustymi rękoma, za co jestem im wdzięczna. :)


Nie zapominajmy jednak, że mamy XXI wiek. Już spory kawałek czasu temu google pomogły mi znaleźć alternatywne źródła – do wyboru są przynajmniej 3 większe sklepy internetowe, no i oczywiście Allegro. Każdemu bloggerowi są one pewnie znane. Największy wybór znaleźć można w Tortowni, ale i SweetDecor nie pozostaje w tyle (to nie żadna reklama – dzielę się wiedzą). Dodatkowo SD oferuje możliwość zamówienie posypek w ilościach hurtowych, powiedzialabym. Co powiecie na kilogram cukrowych serduszek? :) Z tego co wyliczyłam, ceny w Tortowni są jednak ciut niższe.


No właśnie – te ceny. Mam szczęście mieć wyrozumiałych rodziców, którzy już przywykli do utraty miejsca w kuchni na rzecz wszystkich tych moich akcesoriów. A nawet powiedziałabym, że mama też się wciągnęła. Bo kto kazał mi zamówić złote gwiazdeczki, złoty barwnik, miedziany barwnik, nierozpiuszczalny cukier puder i jeszcze kilka innych rzeczy? Czasami  to ja muszę ją hamować. Nie, żeby mi to specjalnie przeszkadzało…


Ale jest jeszcze sklepik w Gdańsku, w którym też znajdzie się trochę rzeczy. Sklepik, w którym kiedyś kupiłam na wagę jedną krówkę w cenie 23 groszy. Sklepik pełen słodyczy. Schodząc Długą w stronę Neptuna – po prawj stronie. Nie da się go nie zauważyć. Na pewno zwrócicie uwagę na wielkie, kolorowe lizaki za szybą.


Jestem ciekawa Waszych posypkowych doświadczeń. Może polecacie konkretne miejsce, a może też chomikujecie je podczas podróży? Założę się, że tak!


 

Kategorie: Nieprzepisowo
Przerywnik

Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad. Każdy komentarz jest dla mnie informacją, że ktoś docenia czas, który poświęcam na tworzenie tej strony. Dziękuję. <3 A, no i na każde pytanie staram się odpowiedzieć najszybciej, jak mogę. :)

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.