22sty2011

Plaisir sucre blanc (White plaisir sucre)

Komentarzy: 0

plaisir sucre blanc white plaisir sucre


Millefeuille, croissant, plaisir sucre, tarte tatin, tartelette, croquembouche…Francusko. Sama nazwa sugeruje, że mamy do czynienia z czynś wykwintnym. Czymś, czemu trzeba poświęcić trochę czasu i pracy: czy chodzi o układanie piramidy z ptysiów, czy o wałkowanie ciasta francuskiego – wiadomo. Jaka szkoda, że nie należę do ludzi cierpliwych!


Ale z drugiej strony… Kiedyś nad moją codzienną trasą autobusową górował billboard. A na nim reklama. Czego? Ano piwa. Jednak jakiś mądry spec od marketingu zdjęcie butelki zepchnął na drugi plan, a głównym bohaterem uczynił slogan – ale jaki!: Im trudniej, tym bardziej chcę. Naprawdę brakuje mi tego billboardu.


Wbrew pozorom wykonanie plaisir sucre nie jest trudne. Wymaga jedynie odpowiedniego rozplanowania czasowego. I to nie jest przepis dla tych, którzy wpadają w panikę, kiedy coś nie idzie zgodnie z planem. I dla tych, którzy nie lubią zmywać, raczej też nie. :)


Ale to deser, który jest warty włożonej pracy. Na spodzie orzechowa beza przykryta kremem, którego smak można porównać do pralinek Ferrero Roche – same karmelizowane orzechy są cudne! Na tym aksamitne ganache z białej czekolady. Płatek z mlecznej czekolady oddziela je od lekkiego musu. A całość wieńczy kolejny delikatny płatek.


 


Ale jak miło jest być jedynym, pierwszym. Jest kilka wyjątkowych rzeczy, co do których jestem prawie pewna, że jestem jedyną ich posiadaczką w Polsce (a przynajmniej lubię tak myśleć, a co! ) .   Ale na świecie? Bo plaisir sucre z białą czekoladą jeszcze nie widziałam. Mam nadzieję, że jestem pierwsza. I że Pan Pierre Herme wybaczy mi te modyfikacje. Miłość do białej czekolady jest silniejsza.


Korzystałam z przepisu podanego przez Viridiankę i Gosię. Do nich zapraszam po oryginał, bo ja podaję ze swoimi zmianami i na mniejszą porcję (8 ciastek).


plaisir sucre blanc white plaisir sucre 2


Dzień I:


Mus czekoladowy:


110 g śmietanki kremówki


80 g białej czekolady


Kremówkę podgrzewamy. Zalewamy nią posiekaną czekoladę i mieszamy do rozpuszczenia. Ochładzamy i wstawiamy do lodówki.


Ganache:


55 g śmietanki kremówki


60 g białej czekolady


Robimy jak mus.


Dacquoise:


60 g cukru pudru


20 g cukru kryształu


60 g białek (wyszło mi akurat z 2 jaj)


105 zmielonych orzechów laskowych


50 g orzechów laskowych uprażonych na suchej patelni i posiekanych


Białka ubijamy. Dodajemy cukier i chwilkę ubijamy. Dosypujemy zmielone orzechy i przesiany cukier puder. Mieszamy i wykładamy na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia. Moja miała wymiary 12×18 cm, ale może być o wymiarach zbliżonych. Załóżmy, że nie trzeba sztywno trzymać się reguły, że ciastka muszą mieć 3x10cm. Moje miały 3×9. :) Pieczemy 20 min w 170 stopniach.


Zmywamy i idziemy spać!


Dzień II:


Płatki z mlecznej czekolady:


150 g mlecznej czekolady


2 arkusze papieru do pieczenia lub folii o wymiarach min. 24×18 cm. Wymiary dopasowujemy do naszego rozmiaru ciastek!  Będzie potrzeba 2 płatków na każde ciastko.


Czekoladę topimy w kąpieli wodnej. Wylewamy na folię i rozsmarowujemy. Przykrwamy drugim arkuszem i przenosimy w chłodne miejsce do zastygnięcia. Wtedy odrywamy papier i kroimy na płatki.


Krem czekoladowo-orzechowy


35 g orzechów laskowych – z grubsza posiekanych


4 łyżeczki cukru


35 g kremu czekoladowego typu Nutella


50 g białej czekolady


20 g drobno pokruszonych wafelków lub rurek waflowych (dałam 35 i było trochę za gęste)


15 g masła


Na patelnię wsypujemy cukier. Czekamy, aż zacznie brązowieć. Wtedy wsypujemy orzechy. Mieszamy, żeby karmel pokrył orzechy. Przekładamy je na folię aluminiową. Przykrywamy drugim arkuszem i kruszymy wałkiem.


Czekoladę i masło rozpuszczamy w kąpieli wodnej. Dodajemy krem czekoladowy i orzechy. Zdejmujemy z ognia i dodajemy jeszcze wafelki. Mieszamy. Rozsmarowujemy na dacquoise. Kroimy je na odpowiednich rozmiarów sztabki.


Mus czekoladowy, część II:


Wyjmujemy mus z lodówki i ubijamy mikserem. Może zdarzyć się tak (jak mi i Viri), że mimo długiego ubijania konsystencja nie będzie wystarczająco sztywna. Viridianka dodała kilka łyżek mascarpone, a ja dosypałam trochę bitej śmietany w proszku.


A teraz możemy bawić się w montera: składanie!


Na dacquoise rozsmarowujemy wyjęte z lodówki ganache. Przykrywamy płatkiem czekoladowym. Wyciskamy mus i przykrywamy kolejnym płatkiem.


Voila! patrzymy z łezką wzruszenia i zachwytu w oku na swoje dzieło.


Przypominam Wam też o 10% rabacie w Trochę Innej Spiżarni, który możecie otrzymać po wpisaniu przy zamówieniu hasła “Cukrowa Wróżka”w polu rabatowym. :)


 

Przerywnik

Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad. Każdy komentarz jest dla mnie informacją, że ktoś docenia czas, który poświęcam na tworzenie tej strony. Dziękuję. <3 A, no i na każde pytanie staram się odpowiedzieć najszybciej, jak mogę. :)

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.